Uczniowie klasy II i III naszego gimnazjum wybrali się na wycieczkę do Londynu. W programie przewidziano zwiedzanie i nocleg w Antwerpii oraz kilkudniowe zwiedzanie Londynu – m.in. Pałac Buckingham, Katedrę Westminsterską, Muzeum Narodowe, dzielnicę Chinatown, parlament, Big Ben, London Eye, Muzeum Historii Naturalnej, dzielnicę City, Tate Galery. Jak przebiegała wycieczka?- świetnie, choć z przygodami, o czym przeczytacie w najbliższym wydaniu Dziennika Człuchowskiego, w artykule p. B. Gliwki, a dziś już u nas:

Londyn32

„ Wycieczka była świetna, a o zamachu dowiedzieli się z... Polski

Zwiedzanie Londynu z noclegiem w Antwerpii (Belgia) było celem szkolnej wycieczki, na którą wraz z nauczycielami wybrali się uczniowie gimnazjum dwujęzycznego z Człuchowa i Debrzna. Traf chciał, że w dniu kiedy mieli zwiedzać brytyjski parlament doszło tam do zamachu. Tyle, że akurat zmienili plany i o zdarzeniu dowiedzieli się z… Polski.

- Wycieczka trwała tydzień. W Antwerpii gdzie mieliśmy pierwszy nocleg było bardzo pięknie, spokojnie, choć trzy dni po naszym wyjeździe doszło tam również do próby zamachu. O tym co stało się w Londynie dowiedzieliśmy się, kiedy zaczęły do nas wydzwaniać przestraszone rodziny z Polski – wspomina Ilona Lichucka, która wraz z Dorotą Matuszewską i Aleksandrą Matuszewską Gołębiowską opiekowały się uczniami. - Na ulicach miasta, gdzie jeździliśmy metrem zaraz po zamachu, nie było żadnej paniki, jedyne co rzucało się w oczy to helikoptery krążące nad głowami i większa liczba uzbrojonych policjantów. Poza tym miasto żyło zupełnie normalnie. Londyńczycy nie dali się zastraszyć. Są sympatyczni, uśmiechnięci, spotkaliśmy się z dużą życzliwością z ich strony. Wszędzie było miło. Oglądaliśmy zmianę warty przed Pałacem Buckingham, mieliśmy iść pod Katedrę Westminsterską, ale padał deszcz i zmokliśmy, więc zamiast odo centrum poszliśmy w przeciwnym kierunku - wysuszyć się zwiedzając Muzeum Narodowe. Zdaje się, że w tym czasie właśnie doszło do zamachu. Można więc powiedzieć, że deszcz uchronił nas przed kłopotami. Kiedy byliśmy w dzielnicy Chinatown, otrzymaliśmy pierwsze telefony, a potem ruszyła cała lawina. Gdyby nie te spanikowane telefony od rodziców i koleżanek, a potem informacje jakie widzieliśmy w telewizji, pewnie do końca wycieczki nie odczulibyśmy, że cokolwiek złego się tam działo. Tyle, że trochę zmieniliśmy kolejność zwiedzania, w związku z zamachem i zamknięciem centrum Londynu. Na drugi dzień mieliśmy zwiedzać parlament i pójść pod Big Band. Udało nam się je zwiedzić dopiero w ostatni dzień, w piątek, gdy miejsce zamachu otwarto dla cywilów, ale dbaliśmy o bezpieczeństwo, a dzieci chyba za bardzo nie odczuły lęku.

Jeden z uczestniczących w wycieczce ojców wraz z synem wrócił na miejsce zamachu zaraz po nim.

- Odłączyliśmy się od grupy, żeby zobaczyć miejsce zdarzenia, mieliśmy zamiar zobaczyć jak pracują służby po takim zamachu. Na miejscu udało nam się przedostać do strefy „Press”, bo policja była jeszcze zajęta zabezpieczaniem terenu i ewakuowaniem ludzi z mostu i z okolic – opowiada Eryk Vest, który zrobił też na miejscu zdjęcia. - Policja zachowała spokój i sprawdzała na ulicach przede wszystkim muzułmanów i ich ostatnie połączenia telefoniczne. Londyńczycy, kilka ulic od zdarzenia, nie wiedzieli nawet o zamachu. Policja nie mówiła co się stało, tylko informowała, że okolice London Eye, Big Bena i parlamentu są zamknięte i nie można się tam dostać. Na szczęście okolice Westminster zostały szybko otwarte i zdążyliśmy zrobić wszystko co było zaplanowane, oprócz zwiedzania Muzeum Wojny.

A w programie zwiedzania nie mogło zabraknąć Muzeum Historii Naturalnej, przejażdżki czerwonym autobusem, a dla wielu ogromną atrakcją były… zakupy.

- Wycieczka była bardzo fajna, uczniowie uśmiechnięci, rozśpiewani, roztańczeni, choć bardzo zmęczeni, bo całe dnie chodziliśmy – dodaje pani Ilona. - Już w trakcie drogi powrotnej w autobusie krzyczeli, że jedziemy za rok na kolejną wycieczkę, w inne miejsce, ale koniecznie w tym samym składzie. Z tego co wiem, to już planują trasy...

Zdjęcia w naszej galerii.