berlin20163Okres przedświąteczny to wspaniały czas. Świat błyszczy tysiącami energooszczędnych gwiazdek, a w powietrzu unosi się zapach kupnych pierniczków i podejrzanych dodatków wrzuconych do polewy czekoladopodobnej. Na ulicach rozbrzmiewają tysiące głosów, łączących się w znajomą melodię desperacji towarzyszącej poszukiwaniu prezentów i pisków rozpuszczonych dzieci wciąganych przez rodziców do kolejnych sklepów.... Ach, uwielbiam to!
Oczywistym był więc mój entuzjazm towarzyszący wycieczce na jarmark świąteczny w Berlinie. Męcząca podróż autokarem wypełnionym spoconymi, wrzeszczącymi nastolatkami zwieńczona wizytą w mieście ogarniętym przedświąteczną gorączką? Gdzie mam się podpisać?!
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy zamiast obiecanego szału zakupów i migających wszystkimi kolorami tęczy choinek, dostałam tradycyjne wypieki i delikatne ozdóbki.

Zwiedzanie miasta również nie spełniło moich oczekiwań. Zamiast suchych faktów, przewodnik przedstawił nam historie prawdziwych ludzi i ciekawostki związane z życiem miasta. A tfu! Jedynym plusem wycieczki, była pogoda. Brakowało mi wprawdzie tradycyjnej pluchy lecz ponure chmury były zadowalające.
Czy wycieczka była udana? Jasne! O ile należy się do szaleńców przepadających "tradycyjną świąteczną atmosferą, nieskażoną okropieństwami współczesnego świata", czy coś w tym rodzaju. Wszystkim innym radziłabym jednak odpuszczenie sobie wizyty na wszelkich jarmarkach świątecznych.

berlin2016 berlin2016 berlin2016 berlin2016 berlin2016 berlin2016